Wiele wskazuje na to, że upadłość konsumencka powoli przestaje być tematem tabu. Ilość upadłości w roku 2020 przekroczyła barierę 10 tysięcy, a tym roku może być ich nawet ponad 20 tysięcy. Jak to możliwe? To kwesta trzech czynników:
Po pierwsze… upadłość konsumencka nie jest wstydem
Po drugie… upadłość konsumencka nie jest wstydem
Po trzecie… upadłość konsumencka nie jest wstydem
Jak już przyjmiemy to do siebie jako społeczeństwo to będziemy mogli bez skrępowania korzystać z instytucji, które stworzone zostały po to, by nam pomóc. Wyrwanie się ze spirali zadłużenia to sprawa bardzo skomplikowana, zabiera nam to spokój, ogranicza możliwości rozwijania się i prawidłowego funkcjonowania. Upadłość konsumencka nie jest procesem łatwym, ale na pewno jest to szansa na powrót do normalnego życia. Czy jest coś cenniejszego?
Procedura upadłości konsumenckiej trwa kilka miesięcy. Zanim zapadnie wyrok przygotowywana jest odpowiednia dokumentacja, plan optymalizacji, plan rozłożenia przychodów na wierzycieli. My również przygotowujemy audyt, który pozwala na ocenę stanu finansowego dłużnika. Zrywamy z dwoma stereotypami: upadłość konsumencka nie oznacza, że zostaną nam w domu tylko gołe ściany, ale… nie oznacza to, że ktoś nam coś daruje i dług rozpłynie się w powietrzu. Dług to zobowiązanie. Musimy być odpowiedzialni i zdawać sobie sprawę, że nikt nie podaruje nam pieniędzy. Tak życie nie działa. Musimy jednak wiedzieć, że zatrzymanie spirali zadłużenia daje nam szansę na spłatę zobowiązań i rozpoczęcie życia bez długów za jakiś czas.
Nowelizacja ustawy o upadłości konsumenckiej pozwala na to, by wnioski składały także osoby, których trudna sytuacja finansowa może wynikać z ich winy. Zauważamy także, że upadłość konsumencka coraz częściej dotyka byłych przedsiębiorców. To osoby, które prowadziły firmy, zbankrutowały, ale ich długi nadal za nimi kroczą. Upadłość konsumencka pozwala na to, by dług został zatrzymany i sukcesywnie spłacany.
Czy mieszkańcy Szczecina coraz częściej zgłaszają się do doradców restrukturyzacyjnych oraz do doradców konsumenckich? TAK. Widzimy to na co dzień. Powodów jest kilka – wspomniana nowelizacja ustawy, ale i fakt, że po pandemii koronawirusa jesteśmy bardziej skłonni do „ratowania siebie” w formule takiej, jak właśnie upadłość konsumencka. To porównanie bardzo mi się podoba. Upadłość konsumencka jest kołem ratunkowym, który pozwala nam dopłynąć na bezpieczny ląd bez długów.
Powtórzę: upadłość konsumencka nie jest wstydem. Wstydem może być unikanie telefonów z obcych numerów, brak odbierania listów w obawie przed wezwaniem do zapłaty. To są wstydliwe rzeczy, które nas upokarzają i zabierają nam spokój.
Katarzyna Rogoźnicka
Felieton ukazał się na portalu – www.kobietowo.pl